Katowice to nie miasto moich marzeń, ale tak się w życiu ułożyło, że mieszkam w nich od 1955 roku (z przerwą na studia i zamieszkanie w Toszku i Strzelcach Opolskich). Jak się nie ma, co się lubi (a kiedyś to był Wrocław), to się lubi, co się ma. I tak już będzie do końca. Miasto zmieniało się i zmienia. Ja jednak wolę dawne Katowice. Z jakiego powodu? Ano dlatego, że lubię przyrodę, a tę, przynajmniej w Centrum, zastępuje płyta, kamień, szkło i metal (przykładem Rondo). Zachowałem jeszcze wiele widokówek z lat sześćdziesiątych i późniejszych i oglądam je z sentymentem. Tak to już jest, że w miarę upływu czasu zawsze wraca się do wspomnień, które jawią się piękniejsze niż teraźniejszość. Na pewno trzeba przyznać, że śródmieście rozbudowuje się z rozmachem, dzięki czemu miasto staje się nowoczesne. To jednak tylko znak upływającego czasu. Pokazuję tu Katowice współczesne, czasem sprzed paru bądź kilkunastu lat.